*Ludmiła*
...na tor gdzie spotkaliśmy...Camile która szła w naszą stronę.
-Hej Feduś-przykleiła się do Włocha
-Co znowu chcesz-odepchnął ją
-No pomyślałam że może pójdziemy razem na randkę?
-Czy do ciebie na dociera że nie jesteśmy razem i mam inną dzziewczynę którą kocham-popatrzyła na mnie i objął mnie ramieniem.
-Ale kochanie..
-Ochrona ochrona-zaczął krzyczeć
-Dobrze idę idę ale to nie koniec.
-Co za idiotka!
-Masz rację
-Idziemy jeździć
-Nie tylko nie to ja nie umiem
-Umiesz a jak nie to się nauczysz.-prowadzi mnie do jakiegoś garażu.Nagle pokazuje mi piękny granatowy motor
Nie ma mowy ja na niego nie siądę!
-Jak to nie
-No nie
-A jak pojadę z tobą?
-Może
-Błagam
-Dobra-posadził mnię przed nim i podał czrny kask.Mocno objął mnie ramieniem i dokładnie poinstruował.
-Powoli dodawaj gazu i hamuj na zakrętach bo nie wyrobisz i się zab..przewrócimy.
-Boję się
-Nie ma czego jak by co to ci pomogę.
-No dobrze tylko proszę nie za szybko
-Jasne!
♥ ♥ ♥
-Fede?
-Tak
-Ile jest godzin?
-12,45
-Co ?!
-No .
-O której jest obiad?
- O..13,00
-Nie zdążymy nie ma szans na piechotę nigdy!
-Kto powiedział że pójdziemy piechotą?
-Znowu tym dziadostwem!-Pokazałam na motor.
-Ejj nie obrażaj ni mojej Katrin!Ona nie chciała-zaczął gładzić swój motor.
-Hahh no dobra no to jedziemy?
-Ale ja prowadzę nie mam ochoty jechać 90 km/h
-A ile ty chcesz jechać?
-Minimalnie 190km/h
-Fede..-nie zdążyłam powiedzieć bo my już jechaliśmy.Po niecałych 5 minutach byliśmy pod willą Castillo.Gdy weszliśmy Olga prawie nakrywała do stołu
-Panienko Ludmiło?
-Tak Olga?
-Za 5 minut jest obiad.
-Tak bardzo ci Olguś dziękuję-ta tylko się zaśmiała a my poszliśmy do swoich pokoi.Nie wiedziałam co na siebie założyć wkońcu założyłam to:
Gdy schodziłam dołączył do mnie Federico.
Usiadłam na przeciwko jego.Zjedliśmy pyszny krem brokułowy z grzankami,później na drugie danie były rolady z kluskami i czerwoną kapustą a na deser była szarlotka na ciepło z lodami waniliowymi polana polewą malinową=pycha!
-Jutro zaczynamy szkołę.-powiedział Federico.
Tak macie już wszystko pokupione?
-Nie ale chyba dzisiaj z Fede pójdziemy bo przedtem zapomnieliśly mamy tylko kilka ubarń.
-Idę z wami-powiedziała Violetta.
-Musisz?Nie możesz pójść niewiem z Camilą?
-W sumie mogą ale chce iść z wami.
-Ludmiło czy Violetta może iść z wami?-zapytał German
-No dobrze.-powiedziałam po krótkiej chwili.
-Super za 10 minut idziemy muszę się przebrać.
-5 minut i ani minuty więcej czas start-powiedział Federico a my się zaśmialiśmy widząc minę Violetty.
-Ohh dobra zaraz wracam-przyszła po jakiś 2 minutach i poszliśmy do galeri.
-To co na początek?
-Może plecak?
-Widziałem cały sklep z plecakami tam.
-Dobra chodźmy-powiedziała ucieszona Violetta.Nie musiałam długo szukać ponieważ znalazłam idealny plecak w stylu vintage
Federico kupił taki:
A Violetta taki:
Zakupy się udały kupiliśmy jeszcze kilka przyborów szkolny i poszliśmy do innych sklepów ja musiałam kupiś sobie sukienkę na rozpoczęcie roku i kilka innych ubrań.
Było jeszcze wcześnie i kupiłam taka sukienkę:
no moja miłość crop topy!
no i jeszcze spódnice:
Buty:
Bucików niegy za wiele !
Po wyczerpujących zakupach wróciliśmy do domu i zjedliśmy kolację.
Wchodzę do pokoju Federica bez pukania i zastaję pusty pokój a na łóżku kilka magazynów ...Playboya!Ciekawe skąd to ma.
-O Luśka a co tam masz?-Pokazuję mu magazyny a on niewinnie się uśmiecha.
-A skąd to masz?
-A wiesz nieważne
-Mów Leon ci to dał?
-Może.
-Czyli nie Leon no to może Diego?-cisza-Też nie Diego.-Federico Pasquarelli masz mi natychmiast powiedzieć kto to.
-Nie bo sie obrazisz na matkę a ona na ..-ugryzł się w język
-German co je dał-zaczynam się śmiać w niebogłosy i tażać po podłodze na co Fede też się śmieje.
-Chodź pomożesz mi rozpakować zakupy ciągnę go do pokoju.
-Kobieto ile ty tego masz?
-Nie duż byś ty widział szafę mojej siostry!
-Jeszcze więcej?
-Tak i to o ile więcej.
-Federico jesteś tu-do pokoju wchodzi Leon.
-Tu jestem.
-Chyba zaczynam mieć coś ze słuchem i dlaczego ja gadam do siebie?
-Baranie tu jestem-Federico wyłania mu się zza sterty ubrań.
-Matko tyle ciuchów i siedzisz tam sam?-nagle cała sterta się na mnie przewróciła
-Fede ratuj-zaczęłam krzyczeć
-Kto tam siedzi?
-Ludmiła.
-Aha nie wnikam co tam robiliście jak to co myślę to sorki ale Fede musisz dac mi te magazyny z pley...stacion.
-Wyluzuj stary ona wie-wskazał ma mnie na co ja im pomochałam ręką.
-No to dawaj zanim przyjdzie Violetta.
-Spoko zobaczę czy jest czysta droga.
*Federico*
Wychyliłem się dyskretnie za drzwi i zobaczyłem Violette która szła w naszym kierunku.
-Leon kryj się-zawołałem szypetm
-Ale gdzie?
-Pod te ciuchy szybko jest blisko!
-Już gotowe mi udało się usiąść obok Lu i udawać że składam ubrania gdy do pokoju weszła Violetta.
-Może wam pomogę z tymi zakupami.
-Nie!-obydwoje krzykliśmy w tym samym czasie
-Może jednak
-Nie rozumiesz nie .
-Ale przecież widzę że jest wm potrzebna pomoc
-Violetta kurwa mać ić sobie nie masz własnego życia idź nie wiem pobaw się z tym twoim szczurem zanim zawołam Bruno i ci pogoni tego wymoczka-zagroziła jej Luśka
-Nie tylko nie moja mała Lady(czyt.lejdi)
-Wypierdalaj-zatrzasnąłem jej drzwi przed nosem
-Wow Lu to było zajebiste powiedziałem do niej
-No wiem -chciałem ją pocałwać ale Leon zaczął krzyczę
-Ej ja też tu jestem wypuście mnie-po tym udali śmy się bez problemu do pokoju i siedzieliśmy tam przez kilka godzin.Leon niestety musiał iść d domu więc ja zajżałem jeszcze do Lusi która miała już wszytsko pochowane i smacznie spała na łóżku.Ja też nie mając już na nic siły poszedłem spać
Hej myszki wy moje
rozdział taki sobie miałam lepszy ale blogger mi go usunął;(
Mam nadzieję że mi wybaczycie i do następnego
Wspaniały<333
OdpowiedzUsuńFede- Nie obrażaj mojej Katrin! Ona nie chciała...
Rozwaliłaś mnie tym!
O Boziu!!!!
Kocham<333
hahahah WOW! CUDO <3
OdpowiedzUsuń